Ach, gdyby tak wspiąć się na górę zamkową w butach na obcasie… Brzmi, jak komunikat GOPRu o ewakuacji turystów wspinających się na Rysy w japonkach? Polska to ciekawy kraj, dla każdego znajdzie się coś miłego. 

Kazimierz Dolny to znana miejscowość i może dlatego wydała nam się przereklamowana, gdy pierwszy raz pojechaliśmy do niej nie na wycieczkę szkolną w podstawówce, a na letni weekend wiele lat póżniej. Dla osób nieodróżniających Picassa od Jana Matejki na zwiedzenie rynku spokojnie wystarczy pół godziny łącznie ze zjedzeniem lodów na stojąco, albo siedząc na krawężniku. Z jakiegoś powodu rynek obfituje w lodziarnie bez ogródków. Osoby zakochane w sztuce powinny przeznaczyć sobie dużo więcej czasu na zwiedzenie licznych galerii i wystaw. Warto też przespacerować się promenadą wzdłuż Wisły.

Na wzgórzu ponad starówką znajdują się ruiny zamku ufundowanego przez króla Kazimierza Wielkiego. Z informacji zawartych na wystawie w ruinach można wyczytać, że dowodów na jego inny niż finansowy związek z miastem brakuje. Wiadomo przynajmniej, że wycieczka zapozna nas z miastem ważnym dla Polski od przynajmniej sześciuset lat. 

Zamek i baszta w Kazimierzu Dolnym

Aby dojść do ruin zamku w Kazimierzu Dolnym oraz do znajdującej się niedaleko wieży, trzeba wejść po … schodach. W porównaniu do wielu innych wzgórz zamkowych – tu podejście jest wyjątkowo komfortowe. W większości pachnące nowością, betonowe stopnie z poręczą prowadzą na gładkie wzgórze. Całość spokojnie można zwiedzić w letniej sukience z torebką, przeciętnie sprawnej osobie z wysiłku nie spłynie nawet kropla makijażu. Zarówno z zamku, jak i z wieży roztacza się przepiękny widok na dolinę Wisły. Nawet puławskie kominy dymiące w oddali nie wydają się szpecić krajobrazu.

Ważne! Najpierw trzeba udać się na zamek, potem na wieżę – tylko na zamku sprzedawane są bilety do obu atrakcji. Koszt to kilka złotych. Zamek jest dostępny dla zwiedzających przez cały rok.

Rozpoczętą rano wycieczkę do Kazimierza warto zakończyć obiadem w restauracji, bo jest gdzie zjeść. Najlepiej udać się w stronę Sanktuarium Matki Boskiej Kazimierskiej z XVII wieku. Tu też schodki, choć dużo mniej, niż na zamek. U podnórza wzniesienia, na którym znajduje się klasztor, jest ulica Krakowska z licznymi restauracjami.

Zamek w Janowcu

Drugą połowę dnia można spędzić w Janowcu. Tu można obejrzeć pokaźne ruiny zamku z zachowanymi siedemnastowiecznymi elementami murów oraz kilka zabytki architektury drewnianej zgromadzone na wzgórzu nieopodal. Samochodem podjeżdża się na samo wzgórze, niedaleko bram. Zamek w Janowcu jest dużo większy, niż ten w Kazimierzu Dolnym, za to schodów mniej:) 

Warto mieć na uwadze, że tu teren zwiedzania jest rozległy i otwarty, a kawiarnia – jeśli nawet otwarta, bo sezon, tylko jedna. Dobrze przyjść tu najedzonym, zaopatrzonym w wodę.

Jako, że prace konserwacyjne trwają, przed udaniem się do Janowca trzeba sprawdzić informacje na oficjalnej stronie Muzeum Nadwiślańskiego https://www.mnkd.pl/zamek-w-janowcu

Okolice Kazimierza Dolnego

Wąwozy lessowe

Nieopodal miasta znajdują się liczne wąwozy lessowe. Jest ich sporo. Podczas weekendowej wycieczki warto zobaczyć choć jeden – Wąwóz Korzeniowy. Zwie się tak nie bez powodu. Tutaj wyrażenie „odpoczynek pod drzewem” nabiera nowego znaczenia. Można dosłownie wejść pod drzewa i dotknąć ich korzeni od spodu. 

Dobrze jest przeznaczyć sobie kilkadziesiąt minut na spokojny spacer. Warto pamiętać o wodzie do picia oraz o tym, żeby założyć obuwie, któremu nie straszy jest less. 

Park Miniatur

W miejscowości Rąblów pomiędzy Nałęczowem a Kazimierzem Dolnym znajduje się Park Miniatur Architektury Drewnianej Trójkąta Kazimierz Dolny – Nałęczów – Puławy oraz park labiryntów. Dla osób podróżujących bez dzieci polecamy udać się do tego miejsca na początku wycieczki. Można wtedy wybrać sobie miniatury, które potem można odnaleźć na żywo i porobić ciekawe zestawienia zdjęć. 

Park labiryntów zawiera grę terenową z pytaniami dotyczącymi zabytków Trójkąta. Ten punkt programu warto zaliczyć na końcu. Nawet pobieżne zwiedzenie Parku przy pałacu Czartoryskich w Puławach, zamku w Janowcu i w Kazimierzu wystarcza, żeby móc poprawie odpowiedzieć na pytania i wydostać się z korytarzy z żywopłotu.

Czas zwiedzania zależy od osobistego zamiłowania do miniatur i labiryntów, sugeruję zarezerwować sobie od jednej do trzech godzin.

Muzeum Nietypowych Rowerów

W połowie drogi między Puławami a Dęblinem jest miejscowość Gołąb, a w niej niepowtarzalne muzeum rowerów. Po zwiedzeniu „zwykłych” zabytków, pełnych turystów i stoisk z pamiątkami, w Gołębiu natykamy się na niepowtarzalny klimat. Tworzy go swoją osobą właściciel tego miejsca i twórca nietypowych rowerów – pan Józef Majewski. 

Siada się na ławeczce pod drzewem, a Pan Józef po kolei wyciąga z komórki i prezentuje rowery, opowiada ich historie, demonstruje możliwości. Te bezpieczniejsze można samemu wypróbować.  Spotkanie z tym człowiekiem i efektami jego pracy z pasją to niesamowite przeżycie!

Z ulicy Muzeum w pierwszej chwili trudno dojrzeć. Zamiast wielkiego szyldu rzuca się w oczy stary, drewniany dom. Najbliższy parking jest pod sklepem spożywczo-monopolowym.  Niech was to nie zrazi! Jak mawiają, nie wszystko złoto, co się świeci. Zaparkować można też pod kościołem, – sanktuarium Matki Boskiej Loretańskiej. To też ciekawy obiekt o przeznaczeniu modlitewno-strzelniczo-obronnym. Jest tam też Dom Loretański – kopia budowli z włoskiego Loretto.

Muzeum rowerowe czynne jest od 1 kwietnia do 31 października – dobrze jest skontaktować się w sprawie zwiedzania wcześniej, żeby na miejscu nie trafić na wycieczkę. Dodam jeszcze, że pan Józef ma swoje własne Muzeum Pijaństwa, jako dodatek do całości. Serdecznie polecam wszystkim to miejsce!

Więcej informacji znajdziesz na poniższych stronach:

0 Shares:
You May Also Like