W tym tekście podpowiadamy, jak zorganizować sobie efektywny i przyjemy weekend w Sandomierzu i okolicach.


Sandomierz jest znany z uwielbianej przez turystów starówki pełnej kawiarenek i lodziarni, pomiędzy którymi zaszyte są charakterystyczne budynki tego ważnego przed wiekami miasta. Zabytki „zamknięte” np. Muzeum Diecezjalne w Domu Długosza, Podziemna Trasa Turystyczna, mają to do siebie, że otwierają się później i zamykają się wcześniej, niż zabytki „otwarte” jak Brama Opatowska.

Wyspana i najedzona śniadaniem zaczęłabym zwiedzanie od interesujących mnie atrakcji wymagających biletu. Sandomierz oferuje bilety 2w1 oraz 3w1 na zwiedzanie Muzeum Okręgowego, podziemnej trasy turystycznej i bramy opatowskiej. Oczywiście bilet działa w uzależnieniu od otwarcia poszczególnych obiektów, czyli w praktyce od kwietnia do września i nie w poniedziałki. Podziemia otwarte w sezonie od 9:00, natomiast muzeum od 11:00, warto więc zacząć od dwóch pierwszych, przeplatając Domem Długosza. Widok z Bramy Opatowskiej można natomiast podziwiać w sezonie aż do 18:30. Jeśli wycieczka trwa weekend, czasu jest niewiele, koniecznie trzeba przed wyjazdem zweryfikować godziny otwarcia obiektów, a następnie podążyć spacerem przez Bramę Opatowską do Podziemi, potem w drodze do Domu Długosza zrobić sobie zdjęcie przy Uchu Igielnym. Potem już w górki (dosłownie!) nad Wisłę, do muzeum w zamku!

Po kilku godzinach połknęłabym ze dwa proziaki sprzedawane pod ratuszem i odpoczęła od rynkowego zgiełku w rezerwacie Pieprzowe Góry. Dobrze jest zarezerwować sobie około godzinki, żeby spokojnie popodziwiać nadwiślańskie widoki oraz spokojnie zejść stromawą ścieżynką na prehistoryczne skałki, które znajdują się niewiele powyżej poziomu wody. Mówię, że to wszystko bym zrobiła, bo będąc w Sandomierzu nie zrobiłam. Ciągle odkładaliśmy zjedzenie proziaka na póżniej, aż w końcu nie zjedliśmy go wcale i przez to nasz pobyt w Sandomierzu nie może być uznany za zaliczony.

Mapa z zaznaczonymi atrakcjami znajduje się tu, natomiast informacje o biletach promocyjnych można znaleźć tutaj.

Niezłym pomysłem byłby też spacer przez most i podziwianie widoków stamtąd. Byłby, gdybyśmy potrafili wskazać porę, o której taki spacer byłby przyjemny nie tylko dla oczu, ale i uszu. Ilość samochodów przejeżdżających tą drogą i hałas, jaki generują, sugeruje, że najlepszy widok na całą okolicę sandomierskiego zamku jest jednak sponad Gór Pieprzowych.
Później można wrócić na sandomierski rynek – tym razem po to, żeby poczuć klimat tego miejsca wieczorową porą. Jeśli nogi odmawiają posłuszeństwa, można godzinkę dać się przewieźć Melexem. Jest kilka wariantów zwiedzania do wyboru.

W okolicach Sandomierza jest wiele ruin zamków, zachowanych w różnym stanie. Jeśli mamy do dyspozycji tylko weekend, na pierwszy rzut polecam zwiedzić te ładniejsze – Międzygórz i Krzyżtopór.

Do Miedzygórza dojedziemy autem z Sandomierza w 20 minut drogą 77 przez Gołębiów. Dojazd jest dobrze oznaczony. Ładnie zachowane ruiny zamku znajdują się na stromym wzniesieniu. Parking i dojście na podzamcze są dobrze przygotowane ale ścieżki w górę bywają śliskie! Można podchodzić z trzech stron. Po podziwianiu widoków z uroczych „zrujnowanych” otworów okiennych, spacerku wzdłuż porośniętego tatarakiem stawiku i odpoczynku w altance przy parkingu można zacząć kierować do zamku Krzyżtopór.

Twierdza to potężna i wymagająca. Nie dość, że trzeba przejść trzy poziomy zamczyska, wykonując przy tym skłony i przysiady, to jeszcze, aby skorzystać w pełny z oferty, trzeba śledzić mapę na aplikacji mobilnej oraz uważnie czytać wierszyk na ulotce i odnajdować opisane detale. Słowem – nie warto tam jechać na krócej niż dwie godziny, bez solidnego zapasu energii. Dojazd z Międzygórza bezpośrednio do Ujazdu, gdzie mieści się zamek Krzyżtopór, to pół godziny autem. Ale kto chce się najpierw dobrze najeść, niech śmiało kieruje się do miejscowości Klimontów do Gościńca, który jest obiektem na bardzo wysokim poziomie i kulinarnym, i estetycznym, i sanitarnym. http://gosciniecklimontow.pl/

A kto przed obiadem jeszcze czuje niedosyt, niech najpierw zatrzyma się na parę chwil w Ossolinie. Tutejsze ruiny nie są imponujące, ale są ciekawie wkomponowane w krajobraz. Jedna, jedyna arkada, jaka zdołała się zachować, zdobi teraz lokalną drogę. Można zatrzymać się na poboczu, wspiąć się na górę i popodziwiać widoki.

Fanom mrocznych klimatów zamiast Ossolina i Międzygórza polecam pałac w Ćmielowie. Jest to obiekt, który po zaprzestaniu pełnienia funkcji reprezentacyjnej wielokrotnie był przekształcany na budynek użyteczności publicznej, co dało efekt niecodziennego połączenia różnych elementów architektonicznych. Aktualnie obiekt jest opuszczony i zaniedbany, wyraźnie chętnie odwiedzany przez osoby szukające ucieczki od codzienności. Zakładając, że dla tego pałacu nadejdą kiedyś lepsze czasy, kto odwiedzi go teraz i za kilka(dziesiąt) lat, będzie mieć ciekawe porównanie.

0 Shares:
You May Also Like